Sprawy, które nie byÅ‚y ważne /ESEJ/
„PoszukujÄ…c szczęśliwego, peÅ‚nego sensu życia, jakoÅ› zboczyliÅ›my z drogi. ZdarzyÅ‚o siÄ™ to zapewne już jakiÅ› czas temu, ale jak dotÄ…d wszystko byÅ‚o w miarÄ™ w porzÄ…dku. W każdym razie tutaj, u nas, w Å›wiecie zachodnim. Ale teraz utknÄ™liÅ›my na dobre. Zauważyli to już nawet ci, którzy maszerowali tÄ… drogÄ… z dużym przekonaniem. StaÅ‚o siÄ™ to oczywiste. PogubiliÅ›my siÄ™ w gÄ…szczu stworzonych przez nas samych wizji dotyczÄ…cych naszego życia. Niektórzy – jak to zwykle bywa, gdy sytuacja staje siÄ™ trudna – usiÅ‚ujÄ… zawrócić. Inni z kolei wierzÄ… w to, że możliwe jest jeszcze przebicie siÄ™ do przodu wspólnymi siÅ‚ami. Reszta bezradnie i z lÄ™kiem popatruje na gÄ…szcz rozpowszechnianych każdego dnia przez media strasznych wiadomoÅ›ci o aktualnym stanie Å›wiata. Dla mózgu taki stan strachu i bezradnoÅ›ci jest na dÅ‚uższÄ… metÄ™ nie do wytrzymania. Dlatego wÅ‚aÅ›nie każdy czÅ‚owiek prÄ™dzej czy później znajduje rozwiÄ…zanie, które pomaga mu do pewnego stopnia przywrócić porzÄ…dek w procesach emocjonalnych odbywajÄ…cych siÄ™ w mózgu.
Sprawy, które nie byÅ‚y ważne /ESEJ/
Po co (wciąż jeszcze) opowiadamy sobie historie? /ESEJ/
Po latach czytania niemal wyÅ‚Ä…cznie fikcji literackiej, prawdziwego nabożnego rozmiÅ‚owania w literaturze piÄ™knej, doszÅ‚am do momentu, który wielu nie jest obcy. ZwymiotowaÅ‚am literaturÄ… piÄ™knÄ… jak dziewczyna Banksy’ego serduszkami i postanowiÅ‚am czytać od tej pory wyÅ‚Ä…cznie literaturÄ™ faktu. Tak też zrobiÅ‚am. OdkryÅ‚am Å›wiat Å›wietnych reportaży i książek naukowych, staÅ‚am siÄ™ w swoim wÅ‚asnym mniemaniu mÄ…drzejsza i posiadÅ‚am szersze horyzonty. MyÅ›laÅ‚am, że tak już bÄ™dzie zawsze. Jakże siÄ™ myliÅ‚am. Po kilku miesiÄ…cach fanatycznego trzymania siÄ™ zasady „no fiction“ pewnego dnia ze zdumieniem odkryÅ‚am, że znowu czytam fikcjÄ™. Po co? Czemu? Skoro zdaÅ‚am sobie sprawÄ™, że decydowanie jÄ… przedawkowaÅ‚am?
Trip report /OPOWIADANIE/
To byÅ‚ bÅ‚ysk, uÅ‚amki sekund. Popatrzyli na siebie i byÅ‚o jasne, że muszÄ… dalej na siebie patrzeć, dotykać, mówić. Teraz, natychmiast. I caÅ‚y czas.
Chodźmy tańczyć.
O Boże, to byÅ‚o coÅ› jak jazda na karuzeli Å›mierci. Albo nie, na karuzeli życia. WÅ‚aÅ›nie życia. Nigdy przecież nie czuli siÄ™ tak żywi i tak gÅ‚upi jak wtedy. Nie myÅ›leli i nie mieli zamiaru myÅ›leć. Nie teraz. Tylko siÄ™ gÅ‚upio Å›miali, caÅ‚owali i wykonywali dużo ekstatycznych gestów, jakby szukali po omacku jeszcze wiÄ™kszej iloÅ›ci Å›rodków wyrazu.
PodniósÅ‚ jÄ… wysoko, jak niemowlÄ™ albo lalkÄ™. TrzymaÅ‚ nad swojÄ… gÅ‚owÄ… w wyciÄ…gniÄ™tych wysoko ku górze rÄ™kach. MachaÅ‚a nogami i piszczaÅ‚a. SkÄ…d miaÅ‚ tyle siÅ‚y, przecież byÅ‚a niewiele niższa od niego? Sam siÄ™ potem zastanawiaÅ‚. Ale w tamtej chwili po prostu czuÅ‚ siÄ™ tak nieprzytomnie szczęśliwy, że nie mógÅ‚ tego wyrazić inaczej, tylko trzymajÄ…c jÄ… nad swojÄ… gÅ‚owÄ… i Å›miejÄ…c siÄ™ na gÅ‚os, i pytajÄ…c jÄ…, skÄ…d ona siÄ™ wÅ‚aÅ›ciwie wzięła?
Tak naprawdÄ™ nie lubiÄ™ Sylwestra dopiero od trzech lat. Wtedy zostawiÅ‚ mnie chÅ‚opak. MiaÅ‚am trzydzieÅ›ci lat i szykowaÅ‚am siÄ™ do zamążpójÅ›cia. Co za sÅ‚owo „zamążpójÅ›cie”… Albo „kanciapa”. W ogóle sÅ‚owa sÄ… dziwne. Kiedy zapiszesz sÅ‚owo na kartce albo w komputerze i popatrzysz na nie z boku, to nagle przestajesz rozumieć jego sens i wtedy widać, jakie jest dziwne. Taki chwilowy wtórny analfabetyzm. Macie to? Ja to mam czÄ™sto. ZresztÄ… z polskimi sÅ‚owami sÄ… same kÅ‚opoty. KiedyÅ› myÅ›laÅ‚am, że to taki bogaty jÄ™zyk, ale jak siÄ™ nad tym zastanowić, na wszystko co najważniejsze jest strasznie maÅ‚o okreÅ›leÅ„ i wszystkie sÄ… takie… niesubtelne. Albo kiczowate. ZresztÄ…, napisaÅ‚am o tym na moim blogu, wrzuciÅ‚am taki cytat z Karoliny Gruszki. Czekajcie, mam go caÅ‚y czas w laptopie.
Supermenka /MONODRAM/
Kawalerka /DRAMAT/
WnÄ™trze kawalerki. Nieduży pokój wypchany do granic możliwoÅ›ci starymi meblami z czasów PRL-u, z których wrÄ™cz wypadajÄ… książki, ciuchy, opakowania po pizzy, kable niewiadomego zastosowania i caÅ‚a masa innych Å›mieci, pozostawionych tu kiedyÅ› przez GrzeÅ›ka i niedawno porzuconych przez byÅ‚ych lokatorów kawalerki – czterech studentów. WnÄ™trze wyglÄ…da jak Å›mietnisko, nie ma gdzie postawić stopy tak, by na coÅ› nie nadepnąć.
Z boku, przy drzwiach wejściowych, stoi duża walizka, a na środku rozgardiaszu odkurzacz starego typu.
Grzesiek leży na wersalce, a raczej na stercie ciuchów, rÄ™czników i innych przedmiotów, które siÄ™ na niej walajÄ…. Jest wyluzowany. StopÄ… przeÅ‚Ä…cza kanaÅ‚y starego telewizora, który nie ma pilota. Obraz Å›nieży, ale sÅ‚ychać jak komentator komentuje mecz piÅ‚ki nożnej.
– Nie no… mnie siÄ™ podoba ten peugocik. MogÄ™ mieć. Fajny jest.
– To pogadaj ze starÄ…. Albo ze starym.
– No wÅ‚aÅ›nie, to jest jedyna przeszkoda.
– Wiesz, chciaÅ‚em jÄ… zaprosić na basen – rzuca maleÅ„ki blondynek, dziecko po prostu – nawet mam pieniÄ…dze. PiÄ™tna-Å›cie zÅ‚otych. Ale to za maÅ‚o.
– No, bilety musisz kupić i jeszcze coÅ› do picia kupić.
– No i lody.
– No, lody też musisz kupić, wÅ‚aÅ›nie – zasÄ™pia siÄ™ ten ciem-niejszy.
– No, dlatego jej jednak nie zapraszam. A ostatnio siÄ™ na mnie obraziÅ‚a, nie odzywaliÅ›my siÄ™.
– No wiem wÅ‚aÅ›nie. I co?
– No i już jest dobrze, przeprosiÅ‚a mnie.
– No, ale jak ciÄ™ przeprosiÅ‚a?
Zuzka /NOWELA/
Copyright by Patrycja Mnich©2020
​